Mimo dynamicznego rozwoju branży TSL w ciągu kilku ostatnich lat, której udział w polskim PKB od czasów wejścia do Unii Europejskiej wzrósł prawie do 20%, lista problemów trapiących ten sektor gospodarki wydłuża się.
Większość z nich jest dobrze rozpoznana i zdiagnozowana. Począwszy od braków kadrowych wśród kierowców, mierzonych w setkach tysięcy wakatów[2], poprzez rosnącą konkurencję na rynku wewnętrznym, aż do ciągle nowych regulacji prawnych, wszystko to składa się na obraz rynku niestabilnego i trudnego, z którym branża musi się zmierzyć. Wielu tym problemom można jednak zaradzić przy użyciu nowych technologii, zwłaszcza z zakresu telematyki lub Internetu rzeczy.
Autonomiczna przyszłość
Jednym z największych wyzwań, stojących przed firmami transportowymi, jest przede wszystkim deficyt chętnych do pracy. Szacunki NIK wskazują, że na polskim rynku może brakować do 100 tysięcy kierowców. Wzrost wynagrodzeń i benefitów nie przekłada się już na efektywne rozwiązywanie tego problemu. Dlatego konieczny i zarazem skuteczny może okazać się zwrot transportowców ku technologii. Najbardziej oczywistym i szeroko dyskutowanym rozwiązaniem są samochody autonomiczne. Jednak jak zauważa Adam Kapuściński z Inelo, producenta GBOX i dostawcy rozwiązań IT dla polskiego transportu:
Zanim na drogach publicznych powszechnie pojawią się w pełni autonomiczne pojazdy, które samodzielnie dostarczają towary, musi upłynąć jeszcze trochę czasu. Chociaż wielu globalnych graczy rozwija te technologie, ze względów bezpieczeństwa nie jesteśmy jeszcze gotowi na pełną automatyzację transportu. Według założeń Parlamentu Europejskiego możliwe jest, że ciężarówki bez kierowców wyjadą na drogi publiczne do 2030 roku. Można i trzeba natomiast rozważyć częściową implementację podobnych urządzeń choćby pod postacią tak zwanego “platooningu’, czyli konwojów pojazdów, w których tylko pierwsza ciężarówka byłaby prowadzona przez człowieka, pozostałe zaś podążałyby za nią, kopiując jej zachowania. Takie rozwiązanie wymagałoby oczywiście zastosowania szerokiej gamy czujników monitorujących stan pojazdów oraz urządzeń telematycznych.
Doświadczeni truckerzy potrafią często stwierdzić usterkę swojego pojazdu, wsłuchując się w pracę silnika. W samochodach, które tylko podążają za pierwszym tirem z taboru, konieczne byłoby zastąpienie człowieka zestawem czujników monitorujących stan techniczny oraz systemy elektroniczne ciężarówki. Są to właśnie rozwiązania telematyczne, które zbierają informacje na temat temperatury oleju, pracy silnika, bieżącego spalania, obciążenia, czyli wszystkich kluczowych danych. Wykorzystując Internet rzeczy, mogłą je przesyłać do prowadzącego konwój kierowcy lub macierzystej firmy, by na bieżąco reagować na pojawiające się usterki. Dodatkową korzyścią, płynącą ze stosowania podobnych rozwiązań, jest również ogromny strumień użytecznych danych, które można wykorzystać do dalszej optymalizacji tras i alokacji zasobów. Używając, płynących stąd “danych resztkowych”[5] oraz geolokalizacji, można na przykład stworzyć aplikację, która w czasie rzeczywistym informowałaby o wolnych miejscach parkingowych lub nawet pozwalałaby koordynować zwalnianie i zajmowanie parkingów pomiędzy kierowcami w okolicy. Ograniczyłoby to poważny problem z brakiem miejsc postojowych i koszty związane z podróżowaniem w poszukiwaniu wolnego miejsca[6]. W transporcie mniejszych ładunków lub przy krótszych trasach bardzo przydatny może okazać się również geofencing[7], czyli technologia wyznaczania wirtualnych granic w obrębie realnych lokacji. Pozwala ona na bardzo precyzyjne monitorowanie, gdzie w danym momencie znajduje się nasz ładunek i umożliwia znaczącą redukcję kosztów poprzez zawężenie pokonywanej drogi do ściśle wyznaczonego obszaru.
Ruchome kopalnie danych
Dane, płynące z telematyki, to również prawdziwy skarb dla firm spedycyjnych i logistycznych. Informacje na temat dostępnych pojazdów i kierowców można wykorzystać do automatyzacji procesów przypisywania pojazdu do rodzaju i wielkości towaru. Możliwości są jednak dużo większe.
Rozwój branży TSL w ciągu najbliższych lat będzie nieodwracalnie sprzężony z rozwojem rozwiązań telematycznych oraz Internetu rzeczy. Krzyżując informacje dotyczące spalania i natężenia ruchu, można zaprojektować trasy w ten sposób, by znacząco zredukować koszty paliwa i czas dojazdu. Oprócz oczywistych korzyści płynących z możliwości monitorowania dowolnych parametrów pojazdu i drogi, którą przebywa w czasie rzeczywistym, należy również pamiętać, że każdy taki pojazd to prawdziwa kopalnia bezcennych danych. Można je wykorzystać do tworzenia własnych rozwiązań w zakresie nawigacji i optymalizacji trasy, bez konieczności odwoływania się do istniejących aplikacji, co w oczywisty sposób pozwala zredukować koszty. Można również nawiązać współpracę z twórcami takich programów i sprzedawać im zebrane dane, by mogli ulepszać swoje produkty. Potencjał biznesowy, tkwiący w tych rozwiązaniach, jest właściwie nieograniczony – mówi Adam Kapuściński z Inelo.
Telematyka nie tylko w samochodach
Rozwiązania telematyczne to również doskonałe narzędzie poprawy komfortu pracy kierowców. Wymóg instalowania cyfrowych tachografów, który wejdzie niedługo w życie, to tylko jeden z elementów, który pozwoli wyeliminować praktyki naginania czasu pracy, ale możliwości jest dużo więcej. Jeśli urządzenia pokładowe wskażą, że z pojazdem jest coś nie tak, mogą automatycznie skontaktować się z najbliższym warsztatem lub wezwać pomoc, oszczędzając truckerom czasu i nerwów. Podłączając każdą ciężarówkę do sieci, można również nadać jej unikatowy znak QR z zakodowanym adresem URL, pod którym mogłyby być dostępne wszystkie potrzebne dokumenty, takie jak list przewozowy CMR lub stan techniczny pojazdu. Podczas inspekcji kontroler mógłby wówczas odczytać wszystkie potrzebne informacje na przykład na ekranie tabletu, a w razie wątpliwości – połączyć się z serwisem firmy przewozowej, co znacznie skróciłoby procedury. Internet rzeczy oferuje jednak nie tylko rozwiązania do montowania w samochodach, ale także na samych kierowcach. Tak jak sprzęt telematyczny mierzyłby parametry pojazdu, tak samo urządzenia ubieralne (na przykład opaski biometryczne) mogłyby monitorować stan zdrowia kierowcy – jego zmęczenie lub poziom skupienia i przypominać o koniecznych przerwach.